Elita



Jakmiz to naiwnym optymizmem epatowalem poprzedniego wieczora, wierzac, ze wstane rano i udam sie do ambasady Iranu. Po kawie, trzech fajkach i paru wygibancach na podlodze, zeby pozbyc sie bolu plecow, o pierwszej bylem gotowy do wyjscia. Niezly czas jak na dziesiecioosobowa grupe, tylko ze ja jestem sam. Przygodnie napotkana na rogu dama uslyszawsze, ze na dzworzec chce isc bo nie mam pieniedzy, gotowa byla zaplacic za mnie bilet na marszrutke. Najwyrazniej Gruzini sa bardzo mili dla Ukraincow. Brak u mnie dosza na transport musial zachwiac wyobrazeniem bidulki o polskim miodze i mleku. „Dolce vita z lyzka dziekciu ten twoj kraj” – zdawala sie mowic jej mina.

Mlodzych, swietnych i z zasobnym portfelem na targu elektroniki Kitobani nie brakuje. Brakuje za to ladowarki do mojego ASUS’a, bo mimo, ze zakupion ponad dwa lata temu, na Tajwanie, robi wrazenie jakie wlasnie powinien ekwipunek czlowieka zachodniego. Ustaliwszy w sklepie elektrycznym, ze mimo wszystko jestem Polakiem, tylko o dziwnym wygladzie, ktory rosyjskiego nauczyl sie sam, czlowiek z monoklem obiecal, ze za godzine i piecdziesiat Lari ladowarka bedzie gotowa.

Po tak produktywnym dniu nie pozostalo nic innego tylko loic wino do piatej rano. I to w jakim towarzystwie! Anglik i Walijczyk od paru miesiecy przemierzacy Europe na rowerach, Warszawiacy, ktorzy nie tylko, ze czytaja, ale do tego jeszcze mysla krytycznie, Fracuzka, tak pelna zycia, ze starczyloby dla calego hostelu, ... . Moj optymizm pozostal niezachwiany, ze szkoda dla Japonczyka, ktory rano probowal wylaczyc moj wrzeszczacy budzik.

Pare godzin pozniej idac do ambasady Iranu, oczywiscie, nie moglem pozbyc sie wrazenia, ze Tibilisi przypomina dopiero co wyklute piskle, ktorego uroda znacznie odstaje od doroslego osobnika.W promieniu paruset metrow od stacji metra Tibilisi nieporadnie udaje zachodnioeuropejska stolice, pelna markowych sklepow z nowoczesnymi fasadami, odziana w szklo i stal, poprzecinana szerokimi bulwarami. Ale wystarczylo dojsc do konca ulicy Dolidze, zeby zobaczyc popekana skorupe, zdaje sie, dopiero co wyklutego miasta. Ta dzielnica wyglada jak zapdla wies, z ubita droga, walesajacymi sie kundlami i rozpadajacymi sie chalupinami.

Za to Aleja Illi Chavchavadze, gdzie mieszcza sie ambasady, jak przystalo na arterie imienia bohatera narodowego i swietego Gruzinskiego Kosciola Prawoslawnego, prezentuje sie okazale. Jako arystokrata z szanowanej gruzinskiej rodziny, ksiaze Chavchavadze byl naturalnym wrogiem klasowym mienszewikow. Jednak i w obozie cara Mikolaja II jego poglady o niezaleznej Gruzji, z wlasnym jezykiem, w ktorym ksiaze tworzyl,  uwazane byly za herezje. Biorac powyzsze pod uwage i specyfike tamtych czasow, nie powinno dziwic, ze ksiaze Chavchavadze zostal zamordowany.

W tamtych czasach elite jego kraju wyznaczalo pochodzenie klasowe. Obecnie w moim kraju pozycje wyznacza status majatkowy, na co zgodnie ponarzekalismy poprzedniego wieczoru, dokanczajac kolejne wiaderko wina.Tyle tylko, ze my  tak nic z tym nie zrobimy, bo najbardzej boimy sie zaprzepascic owoc buntu pokolenia naszych rodzicow  - wygode dnia codziennego.


  

3 komentarze:

  1. like a f***n jack kerouac
    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byl biseksuany i zonaty 3 razy - mysle ze wykonczylo go to bardziej niz podroze :)

      Usuń